
Umiemy celebrować urodziny, śluby, skończenie studiów etc! Wciąż jednak nie widzę celebrowania „siebie” za absolutnie sztosowe rzeczy które robimy w ramach naszych biznesów. Może łatwiej celebrować cudze sukcesy?
Powodów jest kilka:
nie dostrzegamy tego bo jesteśmy w module „robić, robić, więcej robić”
bo to nic aż tak wielkiego żeby robić halo wokół tego
bo „chwalenie” się to nie cnota, po co się obnosić
po co skupiać na sobie uwagę
co ludzie powiedzą
konkurencja zobaczy i coś zmałpuje
klienci zobaczą, a nie wszyscy mają „dobrze” w tym życiu, a mi się układa
Jesteśmy tak bardzo skupieni na tym co dalej, co muszę, co powinienem/am ile to jeszcze do zrobienia że oślepliśmy i ogłuchliśmy na to co było i co jest, a wymaga zauważenia.
Celebrate yourself!
Za:
za trudności które przezywciężyłaś
za niesamowite rzeczy które stworzyłaś
za wersję siebie która doprowadziła Cię do momentu w którym jesteś teraz
za odwagę i konsekwencję
za działanie pomimo
Teraz pomyśl na spokojnie ile takich momentów, rzeczy możesz przywołać, pomyśl czy dałaś im uwagę, poczułaś się dobrze zdając sobie sprawę z ich niesamowitości. Podziękowałaś! One wszystkie, nawet te trudne i nielogiczne miały się wydarzyć! To tworzy Ciebie i Twoją historię.
Wszystko dzieje się bo tak ma być, ufaj przestań wszystko sprawdzać i weryfikować! Nie musisz wiedzieć dlaczego, skup się na tym „jak” to przeszłaś i kim byłaś przechodząc przez te chwile.
Celebrate yourself! Bo kto będzie to robił jak nie Ty?
One foot in gratitude one in desire!